Nauka walki – cz.1 Sztuki walki – cel czy droga?

Trening sztuk walki dla samej walki?

Każdy człowiek wybierając się na dowolny trening kieruje się różnymi powodami. Szukamy odskoczni, rozrywki, zmiany środowiska, lepszego samopoczucia, polepszenia swojego zdrowia, sylwetki, ogólnej sprawności czy też pewności siebie.

Udając się do klubów sportów czy sztuk walki dochodzi jeszcze dodatkowy element w postaci samoobrony. I oczywiście normalnym jest to, że wiele osób stawiających się w takich miejsca jako główny powód podaje właśnie naukę walki.

Nie ma w tym oczywiście nic złego gdyż każdy chciałby poczuć się bezpieczniej oraz nauczyć się czegoś nowego. W moim jednak przekonaniu – w dłuższej perspektywie – walka nie powinna być celem samym w sobie.

Oczywiście nie tyczy się to osób, których celem jest walka na ringu, startowanie w różnych zawodach bo to jest dla nich celem. Wtedy faktycznie nastawiamy się głównie na taki trening aby odnosić sukcesy. W przeciwnym jednak wypadku trening sztuk walki powinien być traktowany jako droga do celu a nie sam cel.

Cel sztuk walki

Kilkukrotnie już pisałem o tym co daje nam trening sztuk walki pomijając naukę samoobrony. Pisałem o tym, że bardzo dobrze wpływa na poprawę naszej ogólnej sprawności, cech motorycznych, oraz ma zbawienny wpływ na naszą psychikę.

Z tych właśnie powodów warto również brać go pod uwagę nawet jak nie zależy nam na nauce walki. Takie zajęcia mogą z powodzeniem zastąpić wszelkie inne i to niejednokrotnie z lepszym skutkiem. Wszystko zależy od tego co bardziej do nas przemawia i co bardziej pasuje do naszych potrzeb czy naszej energii jaką w sobie mamy.

I tutaj mamy właśnie cel – poprawę swojej jakości życia poprzez okładanie worka, tarczy, robienia sparingów, form, ćwiczeń siłowych czy innych elementów będących częścią treningu sztuk walki. Dążymy do tego aby trening był drogą na całe życie a co za tym idzie powinien być rozważny tak aby móc trenować do późnej starości.

Kariera sportowa

Co  nam po medalach, pucharach czy dyplomach zdobywanych w wielu turniejach jeśli po zakończeniu kariery sportowej, nie jesteśmy już w stanie trenować z racji licznych kontuzji bądź przesytu i braku dalszej motywacji bo przecież już nie startuję w zawodach więc po co się męczyć? Po co trenować skoro nasz główny cel już jest nieosiągalny. Kończy się to niestety często depresją czy też nadwagą.

Zaznaczam też od razu, że nie krytykuję sportów walki – jeśli komuś to odpowiada i to go napędza to spoko. Dobrze by jednak było aby taki zawodnik żył też w świadomości tego, że po karierze zawodnika również jest życie i warto utrzymywać się w formie po jej zakończeniu. Warto też starać się pracować nie tylko nad poprawą lewego prostego, ale również nad poprawą techniki ćwiczeń siłowych, czy regeneracji tak aby ciało nam się nie posypało z powodu kontuzji.

Kiedy jesteśmy na początku kariery i człowiek jest młody to regeneracja jest szybka – wydaje się każdemu, że jest nieśmiertelny – później jednak już tak lekko nie jest i wychodzą wszystkie niezaleczone kontuzje czy też błędy popełniane na sali treningowej.

Jeśli oczywiście jest to zawodnik któremu płaci się grubą kasę za wysoką formę i dobre walki, to już jest sport zawodowy i tutaj niestety ma to często niewiele wspólnego ze zdrowiem. Jednak w innych przypadkach powinniśmy o tym myśleć i zwracać na to uwagę. Dlatego w trakcie kariery dobrze jest też myśleć co będzie po niej.

Wrócę jednak do tematu. Na początku celem są zazwyczaj rzeczy proste i łatwo mierzalne – czyli np. chcę się nauczyć bić. Tylko jak często statystyczny człowiek się bije? w dawnych czasach walka była najprostszym sposobem rozwiązywania konfliktów i dochodziło do nich bardzo często. Stąd wiele technik w tradycyjnych sztukach walki było układanych tak aby takie konflikty wygrywać szybko  z jak najmniejszym nakładem sił. Często były to techniki śmiertelne.

Panowanie nad sobą

Dzisiaj na szczęście już tak nie jest. Dzisiaj przede wszystkim na sali uczymy się jak NIE walczyć. Cechą ludzi dobrze wyszkolonych i pewnych siebie nie jest to, że łapią się każdej okazji aby się sprawdzić, tylko właśnie unikanie ich za wszelką cenę. Człowiek pewny siebie nie musi udowadniać wszystkim dookoła jak jest dobry – natomiast osoba, która ciągle czuje parcie aby coś komuś udowodnić jest z reguły zakompleksiona i kieruje nią strach.

Nie chodzi mi tutaj oczywiście o strach przed innymi, tylko bardziej o to, że ktoś z otoczenia o nich pomyśli, że są słabi i stracą swój status w grupie. Dla przykładu – jeśli ktoś obrazi Cię na ulicy…co robisz? rzucasz się od razu z pięściami aby udowodnić, że jesteś lepszy? jeśli jesteś pewny siebie taka prowokacja na Ciebie nie podziała. Natomiast jeśli w każdym przypadku podciągasz rękawy i stajesz do walki to pokazujesz tylko jak bardzo jesteś rozchwiany emocjonalnie i jak łatwo tracisz panowanie nad sobą. Cechą ludzi silnych jest właśnie opanowanie.

Czy to oznacza, że na salę przychodzą ludzie tylko pewni siebie, zrównoważeni, opanowani i spokojni? absolutnie nie – wręcz przeciwnie. Jednak w miarę treningów uczymy się właśnie tego aby zmieniać naszą postawę i nastawienie do życia. Potem ma to też przełożenie nie tylko przy zaczepkach na ulicy ale również i w innych sytuacjach gdzie spokój jest nam potrzebny.

Jednym ze „skutków ubocznych” treningów sztuk walki jest praca nad swoimi emocjami. Nad tym aby je kontrolować. Praca jednak nad tym elementem zajmuje naprawdę bardzo dużo czasu, ale warto ten czas poświęcić aby mieć lepszą samokontrolę. Tak naprawdę praca nad tym nie kończy się nigdy gdyż emocje w ludziach drzemią silne i aby trzymać je na wodzy trzeba stale nad sobą pracować. Nie jest to włącznik i wyłącznik. Nie da się wcisnąć guzika i powiedzieć „teraz zawsze będę opanowany” 😉 niestety to tak nie działa.

Trening jako droga do celu a nie cel

To wszystko co się dzieje na sali treningowej staje się więc naszą droga do lepszej jakości życia a nie celem, że dziś dam sobie porządny wycisk, albo po prostu przeżyję 😀 można powiedzieć więc, że Ci co przetrwają pierwsze lata treningu gdzie właśnie traktują zajęcia SW jako trening tylko fizyczny, zaczynają dostrzegać jego wewnętrzne aspekty.

I to właśnie staje się głównym powodem dla którego warto rozpocząć swoją przygodę ze sztukami walki. Jest to długa droga podczas której czeka na każdego wiele zakrętów, ciężkich chwil i kryzysów formy. Jednak każde wyjście z takiego dołka powoduje, że wracamy mocniejsi i bogatsi o kolejne doświadczenia. Ważne aby w dłuższej perspektywie zmierzać cały czas do przodu a nie załamywać ręce, że dzisiaj nie dałem rady zebrać się w sobie i pójść na zajęcia.

Oczywiście każda droga składa się z małych kroków i każdy z nich jest ważny, jednak nie powinniśmy wyolbrzymiać małych niepowodzeń aby nie zacierały nam obrazu tego do czego chcieliśmy podążać. Jeśli moim celem jest zdrowie i dobra sprawność fizyczna na starość to nie powinienem rezygnować z treningów tylko dlatego, że przez tydzień nie miałem siły się ruszyć z łóżka. Jeden tydzień w skali życia to tylko mały kroczek. Ważne aby wyciągać z tego naukę i postarać się aby takich tygodni była jak najmniej – bo to, że będą jest bardziej niż pewne. Każdemu zdarzają się takie chwilowe załamania….a co z nimi dalej zrobimy, to już inna historia.

No dobrze – ale skoro tak to ma wyglądać to co z samą walką? kiedy powinniśmy wybrać walkę na ulicy a kiedy odejść ze spokojem?

No cóż – w moim przekonaniu – i na szczęście nie tylko – walka powinna być ostatecznością. Powinniśmy do niej się uciekać jednie wtedy gdy nie mamy już innego wyjścia, gdy wyczerpaliśmy wszelkie możliwe sposoby na uniknięcie starcia.

A jakie są powody dla których powinniśmy unikać walki a nie do niej dążyć? to w drugiej części, którą wstawię w przyszłym tygodniu bo tekst jak zwykle wyciągnął mi się dość mocno 🙂 zachęcam więc do śledzenia bloga.

pozdrawiam

Si Fu Sławomir Chmielewski