Treningi podczas przerw świątecznych

Przerwy świąteczne, urlopy, długie weekendy – jak wtedy trenować?

Za nami przerwa świąteczna, która w tym roku sprzyjała temu aby zrobić sobie baaardzo długi weekend i wrócić do normalności życia codziennego dopiero po nowym roku. Co niektórzy mogli nawet pokusić się o wolne aż do 7 stycznia. Daje nam więc to w „najgorszym” układzie od 11 do 16 dni wolnych, czyli całkiem sporo.

Często w tym czasie wyjeżdżamy, robimy objazdówkę po znajomych, rodzinie czy też załatwiamy różne inne sprawy na które zawsze brakuje czasu. Jak przy tym wszystkim odnaleźć się w rytmie treningowym? co zrobić gdy planów jest tak dużo a nie chcemy odpuścić naszych zajęć gdyż boimy się, że nasza forma spadnie?

Często obiecujemy sobie, że zaraz po świętach wracamy ze zdwojoną siłą na salę treningową aby spalić świąteczne jedzenie, ale często okazuje się, że pojawiają się kolejne plany i nie mamy możliwości wrócić do naszego stałego trybu życia. Jak sobie z tym radzić?

Osobiście uważam, że nie powinniśmy dać się zwariować i popadać w szaleństwo wyolbrzymiając tego typu przerwy. Oczywiście wielu trenerów powie „po kolacji wigilijnej idź pobiegać” albo dadzą Wam zestaw ćwiczeń do wykonywania pomiędzy kolejnymi posiłkami jedzonymi w święta.

Jeśli jednak nie jesteście zawodowcami i nie przygotowujecie się do jakiegoś startu w zawodach czy też nie macie zaraz po świętach jakiejś walki to te kilka dni aż takiej Wam różnicy nie zrobi jak by się mogło każdemu wydawać. Jestem zwolennikiem zdroworozsądkowego podejścia gdyż niepotrzebne ciśnienie często może spowodować odwrotne skutki od tych, których oczekujemy a mianowicie może zniechęcić nas do treningów.

Dlaczego? chodzi o to, że jesteśmy atakowani zewsząd komunikatami typu „trenuj ciężko”, „w święta trenuję 2 razy dziennie więc i Ty powinieneś”, „nie ma czasu na przerwę, liczy się tylko trening” itd.

I teraz osoba, która niedawno zaczęła ( nawet zdarza się to u średnio zaawansowanych ) naczyta się tego i naogląda a potem sama nie zrobi w tym czasie żadnego treningu czuje się winna, myśli że się do niczego nie nadaje bo przecież ten trenuje dwa razy dziennie a tamten ćwiczy na filmie biceps podnosząc garnek ze świątecznym kompotem przy stole 🙂

Kończy się to często tym, że przestaje wierzyć, iż może osiągnąć dobre rezultaty i znika z zajęć. Inną opcją jest zafiksowanie na punkcie zajęć i szybki wypalenie materiału bo zabrakło „świeżości” czy też tego „głodu” treningowego. Należy pamiętać, że wszystko co robimy powinno przede wszystkim sprawiać nam przyjemność, dawać satysfakcję. Tego może zabraknąć jeśli będziemy psychicznie wykończeni ciągłym ciśnieniem, że MUSZĘ trenować.

Dlatego moim osobistym zdaniem święta to taki czas gdzie możemy dać sobie trochę luzu jeśli chodzi o rygor zarówno treningowy, jak również o dietę – z tym drugim oczywiście nie mówię tu o jedzeniu na umór 🙂 Chodzi o tych co to się pilnują aby za dużo nie zjeść czy też nie tykać słodyczy bo mi „przybędzie” 🙂 Jak zjemy kawałek domowego sernika ( no dobra może trzy kawałki 🙂 ) to świat się nie zawali a potem możemy pójść na spacer aby się rozruszać 🙂

Jeśli chodzi o formę treningową to również w przeciągu tych 3-4 dni świąt nie spadnie nam nagle siła i masa 🙂 osobiście tego typu dłuższe przerwy wykorzystuję do nabrania dystansu i nieco odpuszczenia sobie swojej głównej aktywności. Pomimo, iż Kung Fu jest moją pasją to uważa że każdemu potrzebna jest przerwa i nabranie głodu treningowego.

Ten czas wykorzystuję do ćwiczenia tego, na co nie mam tyle czasu na co dzień – w tym roku była to siłownia, trampoliny, bieganie czy też trening Kung Fu ale zupełnie inny niż ten robiony zazwyczaj. Oczywiście wszystko kończone rolowaniem, którego nie powinno zabraknąć w żadnym treningu. Czyli aktywność jest ale jednak inna aby coś zmienić w tym codziennym rytmie.

Intensywność również nie ma tutaj aż tak dużego znaczenia. Nie chodzi o to aby budować formę tylko się nieco rozruszać bo ciągłe siedzenie przy stole może również doprowadzić do frustracji 🙂 dlatego jak pójdziecie na spacer to nie musicie koniecznie kończyć go serią pompek bo przecież klatka nie pracowała podczas spaceru 🙂 chodzi bardziej o ogólny ruch o średniej intensywności ( czy też wysokiej dla zaawansowanych, których intensywność treningu zazwyczaj jest bardzo wysoka )

Jeśli wyjeżdżacie i nie macie możliwości niczego szczególnego uprawiać to też można przynajmniej wybierać się na spacery ( jak jest możliwość to bardziej intensywne np. po górach, szybszy marsz,  wybieranie schodów zamiast wind itd. ) jazdy rowerem zamiast samochodem podczas zwiedzania miast ( chociaż to bardziej podczas letnich przerw ).

Oczywiście będą też sytuacje gdzie jedziemy ze znajomymi na wczasy i to tylko Wy będziecie tymi aktywnymi a cała grupa będzie wolała usiąść w barze i delektować się sokiem jabłkowym 😉 pozostaje wtedy wybór…spędzać czas z nimi albo samemu ale wtedy bez sensu jechać z kimś na wczasy. W takim przypadku możecie albo wstawać przed wszystkimi i iść pobiegać, albo postawić sobie sprawę jasno przed samym sobą – ” wyjeżdżam na dwa tygodnie i jest to czas na mój relaks i odpoczynek od wszystkiego, w tym od treningów”

Wydaje się to banalne ale uwierzcie mi, że to potrafi zdziałać cuda. Ja nie raz wyjeżdżałem obiecując sobie, że mimo wszystko będę trenował, będę robił to czy tamto a potem okazywało się, że jednak nie było to możliwe i rodziła się frustracja bo przecież miało być inaczej. Miałem się nie lenić tylko trenować! i tym sposobem zamiast odpoczywać psychicznie, męczyłem sam siebie. Od kiedy jednak zmieniłem swoje podejście, urlopy cieszą bardziej 🙂 a swoją formą zajmuję się odpowiednio po powrocie 😀

Dlatego podsumowując zalecam:

  1. dać sobie odpocząć podczas urlopów czy przerw świątecznych od wszystkiego – niech będzie to czas regeneracji
  2. jeśli macie możliwość to spędzajcie ten czas aktywnie ale inaczej niż zwykle, niech nie będzie to ciągle to samo. Jak nie pobijecie rekordu w przysiadzie zaraz po świętach to zrobicie to tydzień czy dwa później
  3. zmniejszcie też intensywność czy to poprzez krótszy trening, lżejszy trening, czy też forma aktywności, która z samej swojej istoty nie będzie tak intensywna jak nasze codzienne zajęcia ( np. spacer nie będzie tak intensywny jak bieganie, sztuki walki czy mocny trening na siłowni )
  4. nie nakładajcie na siebie ciągłej presji treningowej! odpoczynek też jest ważny, zarówno ten fizyczny jak i psychiczny. Jak dacie sobie trochę luzu to z większą ochotą wrócicie do zajęć
  5. nie słuchajcie w koło tych co opowiadają jak dużo i jak często trenują. Każdy człowiek jest inny i każdy ma inne cele treningowe w życiu. Osoby na filmie trenują najczęściej już bardzo długie lata i aby dojść do ich poziomu nie wystarczy przetrenować świąt czy wczasów tylko trenować mądrze i regularnie tak aby to stało się częścią Twojego życia. Jednak aby tak się stało nie możesz się wypalić na starcie
  6. trenuj aby sprawiało Ci to przyjemność. Jeśli potrzebujesz przerwy bo idziesz na salę i masz na samą myśl odruch wymiotny to zmień rodzaj treningu, zrób sobie krótką przerwę czy też zmień zajęcia na inne
  7. powyższej wskazówki nie mylcie z kryzysem treningowym. Kryzys trzeba albo przetrenować i dopiero podczas urlopu dać sobie te dwa tygodnie luzu aby np. zapragnąć znowu uderzyć w worek 🙂 omijanie pojedynczych treningów niewiele da bo finalnie skończy się całkowitą rezygnacją z zajęć. Coś takiego zdarza się każdemu

Oczywiście wszystko co napisałem powyżej tyczy się tylko szczególnych świąt/przerw i osób, które na co dzień regularnie i mocno trenują 🙂 bo jeśli weźmiemy pod uwagę kogoś kto ma długie weekendy raz w miesiącu, do tego opuszcza kilka zajęć w miesiącu albo trenuje po prostu kiepsko to w jego przypadku danie sobie luzu nie ma sensu bo luz ma cały czas 🙂

Kiedy więc jesteście na salach treningowych to dawajcie z siebie jak najwięcej, trenujcie nawet gdy wydaje Wam się, że nie macie na to czasu, a w święta i urlopy poświęćcie czas rodzinie i znajomym 🙂

pozdrawiam

Si Fu Sławomir Chmielewski